Obecny czas to Pon 18:26, 20 Maj 2024 | Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zobacz posty bez odpowiedzi
Forum ***Stowarzyszenie Upadłych Literatów*** Strona GłównaForum ***Stowarzyszenie Upadłych Literatów*** Strona Główna
Użytkownicy Grupy Rejestracja Zaloguj

Darth Maul
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ***Stowarzyszenie Upadłych Literatów*** Strona Główna » Królestwo ff-ów przeróżnych
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Veles
Czrnopióry upiór administracyjny



Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Czarnowieży Nekromanty

PostWysłany: Śro 19:05, 03 Sty 2007    Temat postu: Darth Maul

Czyli mój jedyny ff gwiezdno wojenny Rolling Eyes a oczywiście fanem jestem od czasów Nowej Nadziei.... A dopiero niedawno wzięło mnie, by coś napisać. I oto efekty ...

[link widoczny dla zalogowanych]

1. Przebłyski
Wiedział o tym, zanim jeszcze to nastąpiło.
A on stał pośrodku ładowni i mógł tylko patrzyć…
Pamiętał fontannę iskier, która buchnęła z panelu kontrolnego. Ich biel zlała się z czerwienią krwi – jej krople osiadły wdzięcznym łukiem na metalowych płytkach podłogi.
Zgasły światła.
Silnik „Frelona” zawył w agonii – był to żałosny jęk, podobny do jęku bestii, którą przemogła inna, potężniejsza. Bestia zniszczenia, która przełamuje spiżową wolę życia. Bezlitośnie, nagle…
Sekundę później, statek zderzył się z ostrymi występami skalnymi.
Błysk światła.
Jasność wbiła się w jego oczy z okrucieństwem.
Świat widzialny przestał istnieć – pozostał tylko ból.
Pęd wyhamowanego pojazdu był tak wielki, że stracił równowagę i w ciągu ułamka sekundy przeleciał dystans wynoszący kilka metrów. Impet uderzenia odebrał mu oddech. Usłyszał tylko trzask pękającego szkła, swój zduszony jęk – krew zalała mu oczy, poczuł ją w ustach. Nie wiedział co się stało – nie zdawał sobie już sprawy z faktu, że wpadł na oszkloną konsolę taktyczną, która rozpadła się na ostre kawałeczki. Niektóre wbiły się w jego ciało, inne obsypały na podobieństwo zbyt ostrego śniegu. Zalśniły wkrótce zabarwione krwią.
Nie słyszał już jak kapitan wołał o pomoc. Nie był świadomy niczego, może prócz własnych myśli i strachu.
Nie pamiętał chwili, kiedy dziób statku zarył w bagnistym cmentarzysku.
Wiedział tylko, że cisza która go ogarnęła nie była normalna.


Na planecie miały być ukryte holocrony. Holocrony Lordów Sith.
Maul dowiedział się o nich przez czysty przypadek – przeglądał uszkodzone archiwum danych, tak stare jak sama Republika. Odzyskał informacje – oryginał skasował. Powiadomił mistrza.
Palpatine z początku nie dawał wiary sensacyjnym nowinką ucznia, ale kiedy zobaczył je na monitorze swego komputera, szybko zmienił zdanie. Był pod dużym wrażeniem. Zaraz też zapragnął przekonać się, czy informacje są czegoś warte.
- Polecisz na planetę, zdobędziesz je – rozkazał.
Jednak Maul wolał się najpierw do zadania przygotować...
Spędził więc trochę czasu przed monitorem komputera szukając nawet najuboższych wzmianek na temat planety Pravitta.
Znajdowała się na odległych rubieżach, tam, gdzie nie sięgały szlaki przemytnicze ani wpływy Huttów. Podobno w zamierzchłej przeszłości zamieszkiwała ją jakaś bliżej nie poznana ale potężna cywilizacja.
„Wznoszą zamki na niedostępnych klifach, wśród skał i wyżyn. Ich miasta otoczone są wysokim murem, którego nie można pokonać. Wbrew pozorom, są bardzo gościnni, tylko nie wiem dlaczego nocą schodzą do schronów. Nikt nie mówił co kryje mrok nocy. Żyją od wschodu do zachodu słońca. Czasami tylko wspominają coś o dzikich lasach i czarnej wieży. Zamierzam zbadać te tereny”… - relacjonował jeden z nielicznych podróżnych, który zahaczył o Pravittę.
Czarna wieża…
Pomyślał, że to być może właśnie tam ukryto holocrony. Moc dla pewnych ludów nie jest tak oczywista jak powinna się wydawać… Raczej przypisują jej boskie źródło. A i ten, kto jest na nią wrażliwy czasem bywa dla niech wysłannikiem nieba… lub piekła.
Ale już dwieście standartowych lat później, inny podróżnik pisał: „Opuszczone zamczyska, wyludnione miasta. Nie ma tu życia. Jest tylko ciemny las, który położył się u podnóża gór i głęboko w kotlinie. Noce są ciemne. Dzień szary. Ta planeta jest cmentarzyskiem. Mgły podnoszą się z gleby zawsze o zmroku. Ginie w niej wraz z pierwszym brzaskiem słońca”…
Najdziwniejsza była wzmianka nie o planecie cmentarzysku – w końcu cywilizacje powstają i upadają, czasem dzień ich upadku jest tylko kwestią czasu… tylko o mgle. Jakoś podświadomie domyślił się, że musi mieć szczególne znaczenie…
Poszukał więc czegoś na temat mgieł.
Poległ. Co prawda od tamtego momentu zainteresował się trochę meteorologią, ale sądził, że mgła nie jest zjawiskiem przyrodniczym w żadnym wypadku.
Zdecydował więc, że pójdzie do mistrza i przedstawi mu swój plan działania.
Zastał go w prywatnej rezydencji, w czasie, kiedy ustalał jakieś interesy z płatnymi siepaczami.
Jeden – wielki humanoid, drugi człowiek, a obydwaj uzbrojeni po zęby.
Maul za nimi nie przepadał. W ogóle darzył ich swoistą antypatią i tylko w obecności mistrza pilnował się, by otwarcie ich nie skrytykować.
Gdy tylko wszedł, obydwaj spojrzeli na niego. Na ich twarzach nie dało się odczytać żadnych emocji.
Właśnie to irytowało młodego Sitha najbardziej. Musiał za każdym razem sięgać po Moc, by zorientować się co czują albo jaki jest ich aktualny stan emocjonalny. Wolał prostszą metodę.
Miał bardzo silnie rozwiniętą empatię. Dzięki niej zawsze orientował się co czują rozmówcy, albo po prostu postronne osoby.
Dzięki niej zabijanie zawsze sprawiało mu szczególną satysfakcję…
- Mistrzu… - skłonił się Palpatine’owi.
Miał ochotę zignorować płatnych morderców, ale wiedział też, że najważniejsza jest wola mistrza. Mistrz zadecyduje, kiedy będzie mógł zabrać głos.
Palpatine oczywiście spodziewał się jego wizyty.
- Dobrze, że przyszedłeś. Jesteś już gotowy? – spytał.
- Oczywiście. Mam zamiar wyruszyć za godzinę, mistrzu – odparł – Jeśli rzecz jasna tylko wyrazisz zgodę.
Jeden z morderców cuchnął potem i papierosami.
Drobinki kurzu iskrzyły się w świetle bladych jarzeniówek. Wirowały wokół postaci mistrza niczym dziwna poświata.
- Wyruszysz, ale nie sam. I nie za godzinę. Jutro.
Ach… - pomyślał – nie docenia moich możliwości…
- Jak zechcesz, mistrzu - wykrztusił.
Spojrzał na morderców.
Patrzyli na niego na pozór bardzo obojętnie, ale tak na prawdę wyczuł ich ciekawość i ekscytację.
Więc to tak… Lordowie Sith muszą współpracować z bandą siepaczy! Upokarzające.
- Tylko ci dwaj i ja? – dodał po chwili.
- Ivan Heter, Loos Narvel i Mar’nova Prix. Z Narvelem udasz się na Pravittę.
A potem go zabijesz… - dopowiedział sobie w myślach.
- Masz jakieś specjalne rozkazy, mistrzu?
- Tak. Schwytajcie i przywieźcie do mnie mieszkańca Locus inpheri…
Maul poczekał, aż mordercy opuszczą salę. W pomieszczeniu pozostał tylko ich zapach unoszący się w powietrzu.

Budził się etapami.
Zmysły podrażnił ból, smak krwi w ustach.
Zapach palącego się mięsa, mdły, cuchnący…
Otworzył oczy.
Szkło, bordowa, zakrzepnięta krew.
To wszystko nie miało tak pójść…
Heter był dobrym pilotem… właściwie lepszym od niego samego, a tymczasem rozbili się na skałach. O zmroku…
Gdy z ziemi wychodzi mgła…

Zapach kobiety…
Brud, perfumy… jakby bez… Czarny bez.
Delikatny dotyk włosów na karku. I oddech.
Słyszał szybki oddech.
Heter też nie przewidywał problemów. Mówił, że lądowanie przebiegnie normalnie. Bez komplikacji. Żartował nawet, że turbulencje im nie przeszkodzą. Więc po co zapinać pasy? Po co? Żeby zapiąć i odpiąć?...
Ten statek nadal leci – pomyślał – leci albo spada w przepaść…
Niech spadnie, niech znieruchomieje…
Czarny bez…


- …pomocy! Słyszysz? Nie znam się na pierwszej pomocy! Do diabła!
Szkło.
Kiedy otworzył oczy, widział już wyraźniej niektóre szczegóły.
Jasne pasma włosów zlepionych krwią, białe dłonie.
Dym z instalacji elektrycznych wił się pasmami ku sklepieniu „Frelona”… Za rozbitym iluminatorem mgła bieliła czerń nocy.
- Nie mogę odkopać Hetera… a Narvel zaginął…
- Narvel?... – usłyszał swój szept.
Zapominał o nim.
Zapomniał, że Narvel też siedział za sterami.
Nie znam się na pierwszej pomocy… Po co jej to? Przecież jest płatnym mordercą. Ma wiedzieć jak się zabija. Nie jak ratować życie, co za ironia! Niech i jej Heter zdechnie… niech kona w męczarniach…
- Możesz na mnie spojrzeć? – zapytała.
Nie…
Wszędzie krew.
Heter nie żyje.
Nie żyje, nie żyje, nie żyje....
Pokład statku kołysał się nierytmicznie, jakby unosił się na nieregularnie falującym morzu. A morze szumiało… W rytm szybkich uderzeń jego serca.
Mar’nova uklęknęła przy nim. Drżącymi dłońmi podparła się podłogi.
Ze zdziwieniem zobaczył swoje przedramię…
Lała się z niego ciemna krew. Spływała po sterczącym odłamku szkła, spływała na dłoń, na posadzkę.
Od początku czuł, że coś tkwi w nadgarstku. Nie był tylko świadom bólu.
Ból był i owszem, ale niejasny, rozprzestrzeniający się po całym ciele…
- To tylko szkło…Tylko wyjąć… - szepnął.
Chciał odgarnąć z szyi włosy kobiety, ale nie mógł się poruszyć. Nie wówczas, kiedy „Frelon” się kołysze…
- Nie znam się na pierwszej pomocy… - jęknęła.
Przecież to takie oczywiste. Myślisz, że nie wiem?... Ty umiesz tylko zabijać. Tylko, nic ponadto, nawet jak kobieta nie potrafisz się zachowywać, jesteś zimna, jesteś nikim, nikim… Niczym!
Ujęła zimnymi palcami jego nadgarstek.
Wyczuł jej strach.
Pierwszy raz odkąd ją poznał, odkrył, że czuje lęk…
Zawsze była taka silna, pewna siebie… Jak mężczyzna…
Delikatnie chwyciła za szkło.
Pochyliła się tak, że włosy ześliznęły się z jego szyi na zakrwawioną podłogę.
Czy to łzy?...
Czy to łzy czy pot spływa z policzków kobiety?...
Pociągnęła.
Z gardła wydarł mu się nieoczekiwanie bolesny jęk, a przecież nigdy nie krzyczał, nie jęczał z bólu.
Zauważył, że krew zmieniła swą barwę – z niemal czarnej zabarwiła się szkarłatnie i tak oblała białe dłonie Mar’novy.
Ładny kontrast… artystyczny…- pomyślał. Jak na zdjęciu magazynu, które kiedyś widział... Śnieg, czarne badyle drzew, kwitnący krzew różożmiji…Czerwone płatki… Płatki, które zwiędłe chyliły się ku ziemi… Zabił je czas. Zabił mróz.
cdn


Post został pochwalony 0 razy
...
Zobacz profil autora
Powrót do góry
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ***Stowarzyszenie Upadłych Literatów*** Strona Główna » Królestwo ff-ów przeróżnych
Wyświetl posty z ostatnich:   
 
 
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:  

Strona 1 z 1


Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Theme created OMI of Kyomii Designs for BRIX-CENTRAL.tk.